… Rynek Starego Miasta i przyległe doń ulice
były często widownią brutalnego rozprawiania się z ludnością, bicia i
kopania niewinnych ludzi. Kościoły staromiejskie stanowiły często
miejsca ucieczki i schronienia dla ludzi. Księża przedłużali
nabożeństwa i modlitwy aż do czasu odejścia zomowców. Jak pamiętam —
ksiądz w kościele Paulinów przy ul. Freta sam wyglądał na zewnątrz, aby
sprawdzić czy wierni mogą już wyjść bezpiecznie — w przeciwnym razie
prędko wracał do ołtarza i zaczynał modlitwy. Z podobnego schronienia
skorzystała pewnego popołudnia moja żona, która wraz córką przyszła po
mnie i niespodziewanie znalazła się w wirze walki ulicznej…
|